aaa4
Dołączył: 30 Mar 2017
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:19, 30 Mar 2017 Temat postu: [url=http://www.studiopantera.pl]manicure kabaty[/url] |
|
|
Niespiesznie obszedlem zamek oraz przylegle zabudowania i tereny. Wedrowalem od komnaty do komnaty, czesto przystawalem, by popodziwiac jakies malowidlo lub fantastyczny gobelin albo szczegolnie swietnie wykonany przedmiot, mebel lub ozdobe. Na spoczynek kladlem sie na miekkim lozu z zaslonami albo w trawiastym zakatku zalanego sloncem ogrodu (noc nigdy tam nie zapadla, spalem zatem, gdy czulem zmeczenie, a wstawalem, gdy czulem sie wypoczety). Krazac tak po komnatach, piwnicach, salach, stajniach i kwaterach sluzby, poznalem tez w koncu mieszkancow zamku. Przygladalem sie im tak, jakby tez nalezeli do wyposazenia: oparci o sciany, siedzacy albo lezacy, wszyscy spali tam, gdzie ich akurat dosieglo zaklecie, gdzie zaciazyly im powieki, zwolnil oddech, rozluznily sie i znieruchomialy konczyny. Pastuszek sikajacy do nory susla na wzgorzu padl jak kloda i spal w najlepsze, tak jak najpewniej i susel na dnie jamy. Kuchmistrza, jak juz wspomnialem, powalilo w trakcie odprawiania sztuk kuchennych i chociaz wiele razy probowalem ulozyc go troche wygodniej czy podscielic mu cos pod glowe, zawsze marszczyl czolo, jakby chcial powiedziec: "Nie przeszkadzaj mi, jestem zajety!" W najdalszym zakatku sadu ze starymi jabloniami kryla sie para kochankow, wiesniakow jak ja. On lezal z opuszczonymi portkami, jakby dopiero co zsunal sie z niej, twarz wtulil w pelna kwiatow trawe i spal nasycony. Ona, niska, hoza dziewczyna z rumianymi policzkami i sutkami, lezala rozciagnieta, ze spodnicami zadartymi do pasa, rozlozonymi szeroko nogami i rekami. Usmiechala sie przez sen. To bylo zbyt wiele jak na moje laknace cialo. Polozylem sie ostroznie na niej, wycalowalem te czerwone sutki i wszedlem w jej miodowa slodycz. Zawsze, ilekroc to robilem, usmiechala sie sennie, a czasem nawet pojekiwala z przyjemnosci. Potem kladlem sie obok niej i podobnie jak pierwszy kochanek dziewczyny, ten z drugiej strony, zapadalem w drzemke i budzilem sie potem, widzac nad soba ostatnie, wiecznie tkwiace na galeziach kwiaty. I nigdy nic mi sie nie snilo.
Zreszta o czym mialbym snic? Znajdywalem tu wszystko, czego tylko moglem zapragnac. Niemniej, w miare uplywu tego czasu, co nie plynal, poczulem sie samotny. Wprawdzie przywyklem juz wczesniej do samotnosci, ale towarzystwo spiacych stawalo sie coraz bardziej nuzace. Chociaz spokojni i niegrozni, a czesto mi drodzy, boc mieszkalem wsrod nich, to jednak nie byli wcale lepszym towarzystwem niz drewniane zabawki, ktorym dziecko musi zawsze uzyczac troche wlasnej duszy i wlasnego glosu. Szukalem sobie pracy, nie tylko po to, zeby odplacic za wyzywienie i kwatere, ale poniewaz, koniec koncow, przywyklem pracowac. Polerowalem srebra, zamiatalem bez konca podlogi, na ktorych i tak nie bylo znac kurzu, czyscilem spiace konie, ustawialem ksiazki w szafkach bibliotecznych. Kiedys z nudow otworzylem jeden z tych tomow. Zaciekawilo mnie, jak wygladaja zapisane slowa.
Nie mialem ksiazki w reku od czasow, gdy macocha uczyla mnie ze swojego elementarza. Potem widzialem jeszcze ksiazeczke do nabozenstwa, wlasnosc ksiedza z kosciola, do ktorego chodzilismy na msze podczas swieta Yule. Z poczatku ogladalem tylko obrazki, zaiste cudowne i wciagajace. Potem jednak zapragnalem wiedziec, co o tych obrazkach mowia slowa. Gdy zaczalem przygladac sie literom, przypomnialem sobie, czego kiedys mnie uczono: a w ksztalcie siedzacego kota, brzuchate b i d, t jak przykladnica ciesli, okragle o, k podobne do krzesla... I tak d-o znaczylo do, a k-o-t znaczylo kot i tak dalej. Mialem dosc czasu, by nauczyc sie czytac. Nawet gdybym uczyl sie bardzo wolno, i tak bylo go wiecej niz dosc. W koncu sie wiec nauczylem i najpierw przeczytalem romanse i powiesci historyczne z komnat krolowej, gdzie po raz pierwszy otworzylem ksiazke, potem zabralem sie do biblioteki krola, pelnej ksiag o wojnach, krolestwach, podrozach i slawnych ludziach, a na koncu siegnalem po bajki ksiezniczki. I stad wlasnie wiem, co to jest za zamek, krol i podczaszy, i czym jest opowiesc, tak ze moge napisac moja wlasna.
Jednak nigdy nie wchodzilem chetnie do tej komnaty w wiezy, gdzie byly bajki. Glebiej zajrzalem tylko raz, potem wsuwalem sie nie dalej niz do stojacego przy drzwiach regalu z ksiazkami. Spogladalem nan, bralem ksiazke i zaraz wracalem na dol po kretych schodach. Na nia spojrzalem tylko za pierwszym razem. Pierwszym i jedynym.
Byla sama w swoim pokoju. Siedziala tuz przy oknie na malym krzesle z prostym oparciem. Nitka, ktora przedla, wila sie na jej podolku i splywala na podloge. Nic byla biala, jej suknia zas bialo-zielona. Na jej otwartej dloni lezalo wrzeciono. Uklulo ja w kciuk, a ostry koniec ciagle tkwil w skorze tuz nad delikatnym zgieciem. Miala drobne, subtelne dlonie. Byla mlodsza niz ja, gdy przeszedlem zywoplot, prawie dziecko jeszcze, i - co latwo poznalem - nigdy ciezko nie pracowala. I gdy tak slodko spala, byla piekniejsza niz ktokolwiek inny. Nie mogla sie z nia rownac pod tym wzgledem nawet ta panna sluzaca z pulchnym ramieniem i jedwabistymi wlosami ani rozowiutkie niemowle lezace w kolysce w domu odzwiernego. Ani tez babcia tkwiaca w malym pokoju z oknem od poludnia. Ja lubilem najbardziej. Gdy czulem sie samotny, chodzilem z nia porozmawiac. Siedziala spokojnie, jakby patrzyla przez okno, i latwo bylo uwierzyc, ze slucha mnie i tylko troche dlugo zastanawia nad odpowiedzia.
Jednak ksiezniczka spala slodziej nawet od niej. Jej sen byl jak drzemka motyla.
Post został pochwalony 0 razy
|
|